PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=221833}

Jak poznałem waszą matkę

How I Met Your Mother
8,0 199 400
ocen
8,0 10 1 199400
6,4 12
ocen krytyków
Jak poznałem waszą matkę
powrót do forum serialu Jak poznałem waszą matkę

Im dłużej oglądam ten serial tym bardziej odrzuca mnie postać Robin. Zupełnie nie rozumiem jak
Ted i Barney mogli się za nią tak uganiać. Robili dla niej wszystko - kradzież tej waltorni,
oświadczyny Barney'a... no ogólnie, romantyczne gesty Barney'a oraz Ted, który zawsze, ZAWSZE
przy niej był, kiedy ona go potrzebowała. Przychodziła do niego, kiedy miała złamane serce, a
kiedy Ted był w szczęśliwym związku (Victoria, Stella, Tracy) jej nagle przypominało się ile dla niej
zrobił, i jaki to on jest cudowny. Zresztą tak samo było z Barney'em. Widziała go z inną i od razu
zechciała go z powrotem (Nora, Patrice). Zachowanie godne szesnastolatki.

Druga sprawa - nie tylko nie ruszyła tyłka, żeby zrobić dla Teda coś równie wspaniałego, co on
robił dla niej to jeszcze przespała się z jego najlepszym przyjacielem. Nie mogę uwierzyć, że Ted
wkurzył się wtedy tylko na Barney'a, przecież on sam się ze sobą nie kochał.

Poza tym była cholerną egoistką. Fakt faktem, wybrała Dona zamiast kariery, ale rozpad
małżeństwa z Barney'em to na moje oko głównie jej wina. Życie pokopało ją po tyłku po tym
wydarzeniu i dobrze, bo sama była temu winna. Sama zdecydowała, że odsunie się od grupy
(rozumiem obecność dwóch byłych, ale Lily i Marshall?). Wybrała karierę zamiast męża. Dobrze
jej tak, że przez spory czas (prawdopodobnie) była samotna, ot jedna z jej wielu głupich decyzji.
To ona pod koniec powinna stać pod oknem Teda, ale nie - w końcu to Robin, ta ROBIN. Ona
się nie stara, to o nią trzeba się ubiegać, a jeśli cię odrzuci to nie martw się tylko, zwiąż z kimś
innym. Wtedy w przypływie zazdrości przybiegnie od razu.

Na serio nie rozumiem za co oni tak ją uwielbiali. Owszem, była bardzo ładna (choć w 7 sezonie
wygląda nieco niekorzystnie), ale co mnie też irytowało to to, że była święcie przekonana o swojej
wspaniałości. Uważała się za najładniejszą w barze (odcinek z garniturami), skręcało ją z
zazdrości kiedy wszyscy w pracy woleli Becky, nie raz pokazywane było, że uważa siebie
najładniejszą i najcudowniejszą, a co gorsza Barney i Ted też ją za taką osobę uważali. Nie
zasługiwała na Teda.

Z góry przepraszam za styl wypowiedzi, ale pisałam to w lekkiej irytacji

użytkownik usunięty
smiles

Coś w tym jest... Ale ja zawsze lubiłam Robin. Bardziej irytowało mnie to, że scenarzyści przez te 9 sezonów (czyli 9 lat i nawet dłużej jak się okazało) robili z Teda męczennika i facet non stop był w niej zakochany ;) Trochę przesada jak dla mnie.

"Druga sprawa - nie tylko nie ruszyła tyłka, żeby zrobić dla Teda coś równie wspaniałego, co on
robił dla niej to jeszcze przespała się z jego najlepszym przyjacielem. Nie mogę uwierzyć, że Ted
wkurzył się wtedy tylko na Barney'a, przecież on sam się ze sobą nie kochał. " - ale Robin spała też z Tedem, tak bez zobowiązań kiedy nie byli parą. I wtedy to Barney był bardzo zazdrosny o nią.

Ale ona chyba nawet wtedy nie wiedziała, że Barney coś do niej czuje, ani nawet z nim nie była wcześniej ;)

użytkownik usunięty
smiles

O faktycznie, w takim razie przepraszam :)
Wydawało mi się, że to się jakoś przeplatało w pewnym momencie.
Ten trójką Robin-Ted-Barney z każdym odcinkiem było coraz bardziej irytujący a niekończąca się miłość Teda do Robin tylko zrobiła z niego buraka, chociaż i tak największym okazał się kiedy po śmierci matki i tak poleciał do ciotki Robin...

ocenił(a) serial na 9
smiles

A propos jego związków pisałem wcześniej, że wcale tak nie było. W przypadku Victorii, sama go na nią dwukrotnie nakierowała (brak egoizmu), bo wiedziała, że nic ztego nie wyjdzie i nie chce tracić kogoś takiego jak Ted. Na ślub ze Stellą miała nie przyjeżdżać, Sama mówiła, że jest dziwnie, a nieodwzajemnionego uczucia uciekła do Japonii (często tak robiła w przyadku Teda, zerwali - Argentyna, ślub Teda - Japonia, Tracy - ucieczka w karierę za granicę), co do Tracy, Robin nie potrafiła dopuścic przez długi czas mysli do siebie, że to coś ma z Tedem, do czasu tak naprawdę sceny przy Karuzeli. Potem chwile przed ślubem z Barneyem. Nigdy nie poleciała za Tedem gdy był z Tracy, bardzo ją lubiła i szanowała decyzję Teda. Ta sytuacja na dachu była analogiczna mniej więcej z scen, gdy pierwszy raz widziała Teda i Victorię (robąc niespodziankę Tedowi) i wtedy się popłakała i Lily musiałajej tłumaczyć, że go kocha. To było analogiczne, tafalabólu dotarła do niej gy zobaczyła,że Ted maTracy, ale się tezz tym pogodziła.
Co do Barney i jego związków, taknaprawde jeśli się blisko temu przyjrzec, wychodzi na jaw toksyczność tej relacji. Robin była jak szesnatolatka przy Barneyu, gdy Barnye był z Norą pobiła jakąs laskę, żeby im nie przeszkodziła, a gdy się z nim przespała wiedziała, że to nie to. Potem nagle z dupy (bo jaksię tez przyjrzeć nie wiadomo skąd) w momencie naprawdę dobrego związku Quinn i Barneya, widzimy jakieś uczucia i Robin i Barneya do siebie.
Aco do Patrice, przeciez Patrice, miała wzbudzić zazdrośc w Robin o to chodziło, to był plan Barneya, żeby wzbudzić w niej teorię homara, wprowadzić w mega złośc i zazdrośc, zmanipulowac Teda i ją zdobyć. Dla mnie zagranie Barneya własnie było strasznym. O wiele lepiej i autentyczniej oświadczał się Quinn.


Ted wkurzył się na Barneya, dlatego, że pokazana była ironia losu. Barney mimo,swoich nerwów potrafił lepiej ukrywać wszystko przed Tedem, aRobin po prostu wybuchła, pełna żalu smutku, przeciez bała się, że Ted zerwie przyjaźń, a mu na tym zależało, Robin się nie oberwało, bo się zniąjużnie spotykał. Natomiast Barney złamał zasady, i jeszcze kłamał, w dodatku nie wyciagając z tego żadnych wniosków. Zamiast poczuć skruchę chciał go przekupić.
Rozpad małżeństwa Barney i Robin to było wina obojga, po prostu nie potrafili się dogadać. I ich związek zawsze był zły. Obydwoje po slubie po prostu wrócili do starych spraw i to uczicie wygasło.
Odsunęła się od Lily dlatego, że jak sama powiedziała, Lily nie miała dlaniej czasu, pewnie nawet nie dzwoniła, ani nic. Barney pokazał, że ich uczucie było niczym skoro po pół roku potrafił wrócić do starych nawyków, a Ted jako jedyny był tym samym Tedem tym Tedem, którego kocha, ale terazktoś inny z nim jest i jest szczęsliwy nawet na nią nie patrząc.

Tu się zgodze, Robin ciągle podejmowała złe decyzje. i swoją "nagrodę" otrzymała, samotność przez długi czas. Ale to ją zmieniło. Ta scena to było zupełnie co innego, to nie tak, że Ted nagle znów się za nia uganiał. Dzieci same powiedziały, ze od dłuzszego czasu widać,ze się mająku sobie (czyli Robin tez),więc Ted idąc do niej dałjej znak, żeby jednak spróbować, naco onasię ze szczęscia rozpłakała.

ocenił(a) serial na 10
smiles

Przecież Ted wnerwił się na Barneya jedynie, ponieważ on ciągle cytował kodeks bracholi. Tam było napisane "Była kumpla jest poza zasięgiem" i sam to złamał.

zjeboklesny

No dobrze, tu masz rację, Barney zawalił bardziej, ale to nie oznacza, że Robin jest niewinna.

Aha, jeszcze zapomniałam przypomnieć o tym, że zdradziła mężczyznę, któremu na niej zależało (w końcu Kevin jej się oświadczył) i zamiast postąpić słusznie i przyznać się, jak to zrobił Barney ona jak gdyby nigdy nic porzuciła ten temat łamiąc Barney'owi serce. Użyłabym pewnego określenia na nią po takiej akcji, ale jako że jest to kulturalne forum to się powstrzymam ;)

ocenił(a) serial na 10
smiles

Robin przecież chciała się przyznać, ale to Kevin zasugerował coś w stylu że nie zawsze chcemy wszystko wiedzieć.

zjeboklesny

Czyli powiadasz, że Kevin wolałby nie wiedzieć o zdradzie? Jakoś w to wątpię.

ocenił(a) serial na 10
smiles

Obejrzyj jeszcze raz odcinek, Robin chciała mu powiedzieć, ale on nie wiedział o co chodzi i nie chciał wiedzieć.

zjeboklesny

A tam. Głupia wymówka. Nie dość, że zdradziła to jeszcze ciągle tkwiła w tym związku okłamując mężczyznę, który ją kochał tylko dlatego, że on "wolał nie wiedzieć". Nie pamiętam czy ostatecznie się dowiedział, ale myślę, ze gdyby prawda wyszła na jaw to na pewno nie powiedziałby: "Spoko, nie ma sprawy. Zapomnijmy o tym, w końcu nie chciałem wiedzieć"

smiles

Według mnie to Barney jest najbardziej denerwującą postacią - nie mówiąc już o wszystkich jego prymitywnych rozrywkach (ok, to było takie typowe zagranie pod masowe poczucie humoru, ale czasami przesadzali), do wiecznego kłamania, cytowania "kodeksu" do którego sam się nie stosował, bycia głuchym na potrzeby innych, robienia wszystkiego po swojemu bez oglądania się na innych. Moim zdaniem rozpad małżeństwa jest w takim samym stopniu jego winą. I jest wyjątkowo płytki (co go właściwie interesowało?)
Plus, on też stawiał "karierę" ponad innymi, ale jego kariera nie ma w sobie nic ciekawego, jest typowym siedzeniem w korpo. Ale wystarczył jeden ckliwy odcinek, wszyscy mu przebaczali, a widzowie go uwielbiali... zawsze mnie to irytowało;)

ocenił(a) serial na 10
mwop

Nie wiem jak ktoś może oglądać HIMYM uważając Barneya za najbardziej denerwującą postać, to najlepsza postać! :D

zjeboklesny

i właśnie taka postawa mnie denerwuje... ;)

ocenił(a) serial na 10
mwop

Rozwiń to, denerwuje Cię to że ludzie uważają Barneya za najśmieszniejszą postać, czy to że jest na takową kreowany?

zjeboklesny

chyba oba jednocześnie;) plus to, że wszyscy krytykują Robin, jaką to straszną egoistką jest (traktując ją 100% serio), a przy Barneyu to jest altruistką

ocenił(a) serial na 8
mwop

eh, po 5 latach, ale sie wypowiem.......
Barney był przerysowany. Lily też. To czyniło ten serial najlepszym. Wyobrażacie sobie tylko Teda, Marshalla i Robin? Bo ja nie. Ta dwójka robiła wszystko.

użytkownik usunięty
mwop

Zaczynacie przesadzać z tym "życiowym serialem". Z założenia był i jest to serial komediowy stąd kodeks bracholi, praca Barneya, o której nikt nie wiedział, jego magiczne sztuczki, Legen wait for it dary, challenge accepted, zaliczanie panienek i inne takie. A jeśli nadal uważacie to za serial typowo życiowy to dziwne macie życie :D

użytkownik usunięty

Dlatego postać Barneya jest tak naciągana.*

jasne, przecież wiem, nie uważam tego za serial życiowy. Ale uważam że często przesadzali i te żarty bywały na bardzo słabym poziomie. Wszystkie postaci były przerysowane, ale Barney najbardziej mnie denerwował (obrzydzał), tak jak autorkę tematu Robin.

mwop

Myślałam, że byłam jedyna, która miała takie uczucia wobec Barney'a ;) Te jego zakłady, że prześpi się z 7 laskami w ciągu 7 dniu (lub w wersji rozszerzonej 31 kobiet w 31 dni) były przegięciem. Trochę mnie dziwiło, że Robin tak od razu zgodziła się na jego oświadczyny i że nikt jej nie powiedział, że powinna się zastanowić czy taki człowiek potrafi być wierny przez całe życie jednej kobiecie. Był zawsze moim najmniej lubianym bohaterem serialu, tuż za nim była Robin.

smiles

Ja wyrobiłam sobie zdanie na temat Robin kiedy najpierw robiła co mogła, żeby jej kolezanka Nora była z Barneyem, a kiedy ci dwoje stworzyli juz udany związek to wskoczyła Barneyowi do łóżka. Nie że on był bez winy, po prostu po nim bym sie tego spodziewała. A Robin nie dość, że zdradziła narzeczonego to zdradziła też swoją koleżankę. Poza tym nigdy nie uwierzę w prawdziwą milość między nią a Tedem po tym jak potrafili tak na chłodno bawić się w seks-przyjaciół. Jak raz się pocałowali na do widzenia to zdali sobie sprawę, że sprawy zaszły za daleko i muszą przestać. Nie no oczywiście, wszystko jasne... codzienny seks - spoko, ale pocałunek to już za dużo. Wiem, że to teraz modny motyw w amerykańskich filmach, ale mnie takie coś zwyczajnie nie pasuje. Powiedzmy, że jestem staroświecką tradycjonalistką :) i nie tak wyobrażam sobie miłość, cała ta filozofia friends with benefits do mnie nie przemawia.
Za to bardzo lubiłam odcinki z Robin, kiedy pokazywano jej teledyski :) Ten z piosenką Let's go to the mall oglądałam chyba 10 razy pod rząd :)
I jeszcze coś, na prywatnych zdjęciach Cobie zawsze wyglądała super, moim zdaniem jest piękną kobietą - nie pojmuje kto ją charakteryzował w serialu, że wyglądała czasem tak okropnie. Tzn. okropnie w porównaniu z tym jaka jest piękna tak naprawdę.

ocenił(a) serial na 9
smiles

Ja tam do Robin nic nie mam. Swego czasu byłem nawet za jej związkiem z Tedem. Do czasu, gdy Barney się jej oświadczył. Wszędzie ktoś pisze, że Ted kochał Tracy i Robin tak samo. Niektórzy twierdzą nawet, że Robin kochał bardziej. Moim zdaniem nie jest to prawdą.
Ted dwukrotnie w historii (jeśli nie więcej razy) mówił, że będzie kochał Tracy do końca swoich dni i dłużej, całkowicie zapomniał o Robin, gdy z nią był, dziękował losowi, że ją spotkał - i nie z powodu dzieci, ale z tego powodu, że wiedział, że to ta jedyna. Nawet Lily w finale powiedziała, gdy Marshall narzekał, że Ted znów się zakochał i to spieprzy, że tym razem to jest coś innego. To był znak od scenarzystów, że Ted kochał Tracy bardziej, niż kiedykolwiek kogokolwiek. Świadczy o tym też fakt, że uczucie do Robin pojawiło się ponownie dopiero 6 lat po śmierci matki (dzieciaki już wcześniej by to widziały i zareagowały).
Boli mnie tylko sposób, w jaki dzieci Teda odebrały jego historię. Stwierdziły, że chodziło tylko o Robin, ale wcale tak nie było. Ted zawsze wracał do niej uczuciami, ale po dłuższych przerwach. Czemu? Bo z nią było mu w tamtym czasie najlepiej (przed poznaniem matki). Prawdziwym sensem jego opowieści było to, że droga do szczęścia nigdy nie jest prosta, ale warto czekać, bo na końcu czeka na Ciebie szczęście większe, niż mógłbyś sobie wyobrazić i choć nie zawsze trwa długo, nie będziesz żałował, że byłeś cierpliwy. Przeznaczenie nie lubi pośpiechu.

smiles

ja w tym temacie Robin napiszę tylko tyle, osoby o jej charakterze w prawdziwym życiu staram się omijać szerokim łukiem, jeden z najgorszych postaci osobowości dla innych ludzi

ocenił(a) serial na 7
smiles

Jeszcze w pierwszym sezonie zaprosiła Teda o 2 w nocy do siebie na "sok", wiedząc, że jest z Victorią, a jak przyszedł to się na niego obraziła, że jej wciskał kit o rzekomym zerwaniu. Robin to tępa szmata i pasztet, elo.

ocenił(a) serial na 8
smiles

Bo ładna jest i dlatego sie uganiali

ocenił(a) serial na 7
marcin_lendzion

Nom solidne 2/10. Mi się w ogóle nie podoba. Zarówno Barney i Ted byli z minimum kilkunastoma dużo ładniejszymi dziewczynami od niej.

ocenił(a) serial na 7
smiles

Udało mi się skończyć ten miałki serial dopiero za 2 podejściem (za pierwszym odpadłem przy tragicznym 9 sezonie). Bardzo się cieszę, że mam to już z głowy, ale najbardziej się cieszę, że nie muszę już nigdy oglądać głupiego ryja Robin.

smiles

Druga najfajniejsza postać po Barneyu!

ocenił(a) serial na 9
smiles

Bo wybrała karierę zamiast męża? To już jest każdego własna opinia czy to czyniło z niej złą osobę czy nie. Ludzie mają różne priorytety, relacja z drugą osobą wcale nie musi być arbitralnie najważniejsza. Też nie każde małżeństwo jest wielką miłością. Myślę że każdy z nas poznał w swoim życiu tego typu osobę i przeszedł nad tym do porządku dziennego albo zwyczajnie nawet tego nie zauważył.

smiles

Powinnam dostać złotą łopatę za odkopanie takiego starocia ale jestem na świeżo po obejrzeniu po raz kolejny całego serialu i niestety muszę przyznać rację. Wyrachowanie i egocentryzm Robin najbardziej ukazała scena imprezy pożegnania mieszkania z przedostatniego odcinka serialu. Pada tam taki tekst z jej ust, po tym jak Lily przekonuje ją by została, bo ta impreza jest ważnym momentem ich życia, cytuję "Paczka...? Wiesz czym jest dla mnie nasza paczka? Małżeństwem, którego prawie nie widuje i ktore spodziewa się trzeciego dziecka. Jest moim byłym mężem, który podwala się do lubieżnych policjantek na moich oczach i facetem, z którym powinnam być w towarzystwie pięknej matki swojego dziecka (...)". Wspomina później, że to nie koniec przyjaźni i powinni być wdzięczni za to, co przeżyli jako paczka ale wiemy jak było. W mojej opinii ten cytat idealnie oddaje podejście Robin to tematu. Odebrałam to tak, jakby wyrzuciła lata przyjaźni z Lily, Marshalem, Tedem i Barneyem, bo ta paczka nie wygląda już tak, jak Robin by tego oczekiwała, jednak obraz tej paczki po latach są w większości konsekwencją jej działań. Poza tym, że Ted i Barney to jej byli przede wszystkim byli jej przyjaciółmi o czym sama wielokrotnie mówiła. Nagle wypisuje się z przyjaźni z nimi, bo o zgrozo, po raz kolejny "uświadamia" sobie, że to jednak Ted jest tym jednym. Po raz kolejny zresztą. Nie przepadałam za jej postacią jakoś od 4 sezonu stała się absolutnie nieznośna. Nie powinna skończyć z Tedem, powinna dostać to na co ciężko przez lata pracowała, czyli życie w samotności. Obraz z końca sezonu pokazuje jakimi motywami tak naprawdę jej decyzje były podszyte. Była tchórzliwa, zakochana w sobie, nie potrafiła wyciągnąć absolutnie żadnych wniosków po swoich błędach ale to zrozumiałe dla osób tak narcystycznych. W tym wszystkim chyba najbardziej szkoda mi Lily, która rzekomo była jej przyjaciółką. Nie podoba mi się to zakończenie...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones